Minał kolejny tydzien. Uplynal glownie na probie utrzymania postepow w mgrce. Wzglednie sie udalo, costam juz dziala, costam jeszcze nie. KM im wiecej napisze swojej pracy tym wiecej uwaza ze powinna napisac, wiec mimo tego ze tekstu przybywa, to koniec pisania zamiast sie przyblizac, raczej ucieka w coraz bardziej odlegla przyszlosc.
NEWS - Wielki Szu stwierdzil ze ma amerykow i ich wspanialy system w dupie. Gdzie? W DUPIE! Zaskoczyl ich tym tak dalece, ze nawet nie zabardzo potrafili naklonic go do pozostania, takze najprawdopodobniej od lipca to ja bede Szu. Moze nie wielki, ale napewno jedyny. Jeszcze nie wiem czy to dobrze.
Sam weekend okazal sie byc nad wymiar spokojny (a przynajmniej nad wymiar w stosunku do oczekiwan). Jak zwykle obiadki i wspolne ogladanie TV lub inne social activities.
W sobote atrakcja byl Slub Politologow. Politolog w asyscie astronoma, studenta informatyki, wysokoprocentowego prawnika, prezesa SSWC, redaktora z krakowa, oraz mojej, opuszczal padol samotnosci i wstepowal w zwiazek malzenski pod okiem Kierowniczki Filli Urzedu Stanu Cywilnego w Szczecinie. Wstepowanie poszlo gladko. Banany na twarzy mieli chyba wszyscy oprocz Studentki Informatyki towarzyszacej studentowi.
Impreza weselna za rok, gdzies na dalekim polnocnym zachodze Bialorusi - takze ze Szwabii bedziemy mieli wszyscy calkiem daleko. Cala dzika PL do przejechania.
wtorek, 23 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz