Wiosna w Pile... wczoraj 10C ciepla, dzisiaj 10cm sniegu. Zgodnie z klasyka - skoro mamy zamiar pokonac trase Pila - Szczecin musial nastapic jakis OPAD. Dzieki temu zaliczymy juz chyba 10 raz droge mokra, brudna i nieprzyjemna. Jak milo wracac do domu...
Wydarzen nie bylo wiele, stad tez razacy brak jakiegokolwiek inputu na blogu. Jedyne co mogloby byc warte opisanie to wizyta hydraulika, ktory jak juz przyszedl, trudno bylo sie go pozbyc bo generowal robote sam dla siebie.
Zaczelo sie od wymiany wezyka przy baterii. Niby super - wymienil. Sprawdzil czy czasem nie cieknie drugi. Sprawdzil na tyle skutecznie ze niezbedna byla wymiana. Jak juz mu sie wysypaly pomysly to wymienil odrazu syfon zeby bylo na cacy. Gdy juz sie wydawalo ze pelen success, stwierdzil ze dopusci mi jeszcze wody do Junkersa bo tak przeciez byc nie moze. Dopuszczenie wody zakonczylo sie odsuwaniem pralki, wymiana wezyka i zaworka, zakrecaniem wody na 1h i pelnym wachlarzem akcji ktore przeszkadzaly mi ogladac jak Ruscy bija Polakow w siatkowke.
Dobrze (dla mnie) ze mial juz fakture przygotowana wczesniej i wzial na klate to co sam mi popsul zeby naprawic. Rezultat calej operacji nie jest porazajacy, ale suchy. I to sie najbardziej liczy w tym przypadku.
Tango trwa. A magisterka stoi pod sciana i nikt nie chce jej prosic do tanca. Una música brutal... melodías de dolor
piątek, 13 marca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz