Temat to skrot naszej dzisiejszej wycieczki na bieganie.
Udalo nam sie wyjsc z domu, a nawet dojsc do skraju pobliskiego lasu. Skraj nie przedstawial sie najlepiej - grupki dresow wygladaly z daleka raczej nieprzyjaznie. Z bliska okazalo sie ze to biegacze, rozciagajacy sie, albo odpoczywajacy przed kolejna petelka po lesie, takze zamiast zagrozenia poczuc moglismy tylko zawstydzenie ze my biegamy tak slabo i wolno, a oni w swoich biegowych obcislych gatkach smigaja niczym sarenki pomiedzy drzewami. Szczegolnie ze dziwnym zrzadzeniem losu bieglismy w przeciwnym kierunku niz WSZYSCY.
Zawstydzenie nie potrwalo jednak dlugo, bo KM przebiegla petelki pol, a ja jej pol i jeszcze jedna swoja - i wielce zziajany oddalilem sie spowrotem na kanape do domu.
Moze nastepnym razem bedzie lepiej.
wtorek, 31 marca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz